Ostatnio, przy okazji otwarcia wystawy dla pacjentów szpitala „Drewnica” usłyszałam pytanie, które często słyszy się od odbiorców niezwiązanych ze światem sztuki, za to wcale się to nie słyszy podczas studiów na akademii. Pytanie, o którym piszę, padło podczas prezentacji mojego obrazu, na którym znajdują się dwa monochromatyczne sześciany. Brzmiało: o co chodzi, dlaczego to już jest obraz, skoro ja tu widzę tylko dwa kwadraty?
Parafraza tego pytania/stwierdzenia pojawia się często, ale sens jest jeden: o co chodzi z tą abstrakcją? Ja tego nie rozumiem.
Jako malarka abstrakcji i jej osobista miłośniczka postanowiłam napisać kilka słów o tym nurcie sztuki, nie tylko po to, aby wytłumaczyć moje działania malarskie, ale po to, żeby umożliwić innym otwarcie się na wzbogacające piękno, które abstrakcja ze sobą niesie. Wróćmy do pierwszego pytania. „Ja tu widzę dwa kwadraty” powiedział ktoś. To prawda na obrazie są dwa kwadraty i niewiele więcej. Podczas oglądania obrazów abstrakcyjnych wiele osób myśli w ten sposób. „Dwa kwadraty, aha i koniec”. Jednak przy abstrakcji to nie jest koniec. Są dwie drogi odbierania abstrakcji. Oba wymagają czynnego udziału odbiorcy. Pierwszym z nich jest zapoznanie się z warstwą intelektualną dołączoną do obrazu. Mam na myśli tytuł obrazu, tytuł cyklu i tekst napisany przez artystę. Te informacje nadają kierunek analizie obrazu. Otwierają naszą percepcję na zagłębienie się w symbole widoczne na płótnie.
Spotkałam się wielokrotnie, że stwierdzeniem, że dzieło sztuki powinno bronić się samo. Zgadzam się z tym pod pewnym względem, ale poruszę to kiedy indziej. Teraz wyjaśnię błąd zawarty w tym rozumowaniu.
Malarstwo można porównać do książki. Malarstwo realistyczne jest jak książka w rodzimym języku, napisana literami i słowami, które znamy. Postaci ludzi, drzew i budynków rozpoznajemy i interpretujemy bez trudu, bo są nam znane z życia codziennego.
Abstrakcja jest jak książka w innym języku. Przedstawione obiekty nie ,występują w naszym naturalnym otoczeniu więc ich znaczenie, nie jest dla nas automatycznie czytelne. Mało kto widział lewitujące sześciany. Dlatego, dopiero kiedy poznamy język, którym artysta się posłużył, za pomocą tytułów i tekstów autora lub sięgając do zagadnień symboli, kolorów, przestrzeni, możemy zacząć odczytywanie obrazów.
Drugim sposobem odczytywania abstrakcji jest korzystanie ze skojarzeń i odsiewanie ich z przedmiotowości. Patrząc na obraz, nasz umysł doszukuje się skojarzeń z otaczającym nas światem, dlatego czerwień w pierwszym odruchu kojarzy nam się z krwią a błękit z niebem. Wyjaśnię to na przykładzie mojego zielonego obrazu. Połączenie kolorów zielonego i żółtego przywodzi na myśl słoneczny dzień na łące. Mając tak skonkretyzowane skojarzenie, spróbujmy nazwać uczucia, jakie to skojarzenie wzbudza. Oddzielmy obraz łąki od i pozostawmy samo uczucie. W ten sposób odsiewając przedmiotowość, uzyskujemy sens obrazu.
Można zapytać, dlaczego artysta nie namalował po prostu zalanej słońcem łąki, byłoby to czytelniejsze i prostsze w odbiorze. Abstrakcja stawia sobie za zadanie uniwersalizacje zjawisk. Poprzez uproszczenie do formy i koloru, a nawet samego koloru, obraz traci wymiar personalny, a zyskuje uniwersalny. Malując konkretną łąkę, zawsze będzie ona tą jedną konkretną łąką. Malując trawę, zawsze będzie to tylko jeden rodzaj trawy. Malując wrażenie łąki, mogą być to wszystkie łąki świata. Może być to moja łąka z wakacji spędzanych w dzieciństwie na wsi, kawałek trawnika pod blokiem lub zieleń w ulubionym w parku. Patrząc na wyabstrahowane wrażenie łąki, uaktywnia się w odbiorcy cała gama uczuć.
Przytoczę teraz anegdotę z książki, która czytałam dość dawno, jednak zapadła mi w pamięć. Główna bohaterka jest kuratorką w galerii sztuki. Podczas jazdy taksówką kierowca zagaduje ją o zawód, po czym wygłasza przemowę na temat sztuki, o tym, że on nie rozumie tej całej nowej sztuki, że ten Picasso to jest jakiś oszust, że to nie jest malarstwo, że jego wujek, pięcioletni syn albo pies namalowałby lepiej A sztuka to da Vinci, albo Rafael A nie jakieś bazgroły.
„Też potrafiłbym tak namalować” - to zarzut często towarzyszący oglądaniu abstrakcji. To prawda, że abstrakcja w dużej mierze opiera się na prostych kształtach, które, ze względu na brak odpowiednika w rzeczywistości mogą być traktowane dość dowolnie. Z tego powodu, może się wydawać, że autor nie ma umiejętności wyróżniających go pośród innych. Ograniczenie środków wyrazu jest jednym ze sposobów, jakim posługują się abstrakcjoniści, żeby osiągnąć zamierzony cel. Jeśli widzisz coś naprawdę prostego, najpewniej znaczy to, że autor nie potrzebował niczego więcej, żeby wyrazić swoją myśl. Jednak nie wszyscy abstrakcjoniści używają samych najprostszych, płaskich form. Tutaj chcę zaznaczyć, że z technicznego punktu widzenia cieniowanie sześcianu nie różni się w dużej mierze od cieniowania twarzy na portrecie tak jak rysowanie kształtu oka od rysowania kształtu plamy.
Podsumowując, nie rezygnujcie zbyt szybko z oglądania abstrakcji. Spróbujcie się czegoś dowiedzieć o obrazach, które oglądacie. Otwórzcie się na treść i wrażenia. Wślizgnijcie się pod powierzchnię plam, form i kolorów, bo tam autorzy ukrywają wiadomość, którą chcą wam przekazać.
コメント